Byłam w czwartek w kinie. Niestety, nie było nowego filmu o Batmanie :(, ale wspólnie z rodziną podjęliśmy decyzję, że wybierzemy się na: "Les Miserables: Nędznicy". Akcja filmu toczy się w XIX-wiecznej Francji (wiosna ludów) Nie sądziłam, że musical może mi się spodobać. A jednak film był wspaniały! W moim pojęciu musical to film jak każdy inny, tylko dużo śpiewają (cóż za odkrywczość). Jak oglądałam tę historię, pierwszy raz w życiu miałam stały rozkład emocji. Oto i on:
zwątpienie-współczucie-złość-radość-złość-współczucie-płacz-współczucie-płacz-radość-współczucie-płacz i tak w kółko. Jeszcze nigdy w życiu nie płakałam tak na żadnym filmie. Oczywiście były krwawe walki (w końcu rewolucja nie?). Polecam film każdemu.
Dziękuję, nie żałuję
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz